Wczoraj
jeździłam na Simbie i nie było zbyt ciekawie. Prawie dwa razy spadłam, a
Anastazja spadła dwa razy! Ale przechodząc do sedna...
Miałyśmy wczoraj skakać. Było cicho i spokojnie. Razem ze mną jeździły dwie Anastazje (na Amore i Monte Carlo), Oliwka i Kinga (Obydwie na Samuraju) i Zuzia na Szaronie. Na początku skakałyśmy kopertę w kłusie i Simba robiła takie coś, że jechała żwawym tempem, a tuż przed przeszkodą zatrzymywała się i skakała ze stój. A tak poza tym była grzeczna, sama chciała jechać na przeszkodę i za trzecim skokiem skoczyła normalnie. Potem nadszedła pora na galop i Anastazja (na Amore) spadła za pierwszym razem tuż za przeszkodą. Ja z Simbą w miarę dobrze skakałyśmy tylko robiła to samo co w kłusie. Po skokach Anastazji (na Monte) i Zuzi przyszła nasza pora. Anastazja kolejny raz spadła i pani Iwonka nam odpuściła i tylko galopowałyśmy i robiłyśmy wolty. Jazdę zakończyłyśmy oddawaniem wodzy koniowi w kłusie.Post krótki, ale mam nadzieję, że się spodobał ;)
Nie tylko Wy ostatnio z koni pospadałyście :D
OdpowiedzUsuńSprecyzuje, ja nie spadłam. Chętnie poczytam o twoich upadkach :P
Usuń