piątek, 21 lipca 2017

I tak to zrobisz!



Czasem w pracy z koniem trzeba odpuścić, a czasem trzeba dać wycisk żeby szedł. Od paru dni wsiadam codziennie na Simbę. Bardzo się zmieniła przez ten czas co na niej nie jeździłam. Plus jest taki, że jeździmy bez instruktorki i możemy robić co chcemy. Ja dzisiaj wam opowiem sytuację, która niedawno miała miejsce.
Więc już wsiadłam na tą Simbe. Klacz nie chciała iść żwawym tempem, ale jakąś ją ruszyłam. Wszystko super elegancko aż do galopu. Zagalopować, zagalopuje, ale chodzi o utrzymanie tego galopu. To działa tak: zagalopowanie, łydka, głos, czasem bat i tak w kółko. Jednak klacz nie chciała galopować po ścianie, a po przejściu do kłusa zaczynała od razu zarzucać głową. Więc po chwili wyglądało to tak: zagalopowanie, łydka, ręka, głos, czasem bat. Musiałam ją strasznie pchać. Przegalopowanie jednego koła było wyzwaniem, więc pierwszego dnia (poniedziałek) przegalopowałam jedno koło, we wtorek były dwa, a przedwczoraj doszło do pięciu i udało mi się zrobić koło! Niby mały sukces, lecz dla mnie wielki. Jak już uda mi się u niej wyćwiczyć galop bez kombinowania to będziemy próbować robić więcej kół i wprowadzimy wężyki. Więc pamiętajcie. Jak jest taka sytuacja to pomyślcie o niej jakbyście byli trenerem i zdecydujcie czy odpuszczacie czy walczycie. Bo czasami lepiej jest odpuścić niż walczyć. Jutro znowu jadę do kobyłki i popracujemy sobie ciężko, a jak tam wy z końmi na których jeździcie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nazwa: